Trzeba złożyć wyrazy uznania dla prezesa Kaczyńskiego osobiście, dla aparatu partyjnego tej partii w osobie na przykład posła Czarneckiego /który dziś mówił, ze zupełnie nie zna programu wizyty Romneya/ i oczywiście dla patriotycznych blogerów Salonu 24 za pokorę i umiar.
Z pokorą właściwą dla realistycznej oceny sytuacji przyjeli ten fakt nie wyróżnienia ich w żaden sposób przez prawdopodobnego przyszłego republikańskiego prezydenta USA. Także portal braci Karnowskich jeszcze niedawno stawiający kandydatowi bardzo srogie terminy : Mówiąc wprost: wizyta na Wawelu lub jej brak to ważny test dla wizji politycznej kandydata Republikanów nic dzisiaj nie pisze o oblaniu tego egzaminu przez Romneya. To dobrze, ze środowiska nazywające się same "obozem patriotycznym" okazuję pokorę w milczeniu, bez krzyków i pretensji do swojej przecież jedynej geopolitycznej nadzieji - do republikanów. Bo jeszcze trzy miesiące temu Macierewicz wzywał do przeniesienia meczów z Ukrainy i prezes razem z nim- bowiem wyrażny bojkot Ukrainy miała być według Macierewicza sygnałem dla Ameryki pokazującym /potencjalnie chyba, gdy Pis wygra / Polskę jest jej głównego sojusznika przeciw Rosji. Nie tylko świat cały tego wielkiego zapału do bojkotu nie podjął, ale i nasz kandydat jakoś nie odebrał sygnału...
Romney nie spotkał się z żadną opozycją, bo widać zupełnie nie potrzebował także Kaczyńskiego i PiSu do swojej kampanii wyborczej, której ta wizyta była częścią. A może nie chciał być potraktowany jak słup ogłoszeniowy na użytek polityki jednej z partii opozycyjnych ? Tak został w Polsce użyty Obama, gdy ktoś w kościele wcisnął mu pod pachę tajemnicze "memorandum smoleńskie ", o którym tyle tylko wiemy, ile prezes powiedział....Miało jakoby zawierać "bardzo istotne informacje" , w tym także o locie w polskiej przestrzeni powietrznej. Oczywiście nie było żadnego praktycznego efektu wręczenia tego memorandum, wyjąwszy robienie strasznie ważnych i tajemniczych min oraz mrugania porozumiewczo okiem przez prezesa do swojego wiernego elektoratu. Podobnie teraz Sakiewicz chciał potraktowac Romneya- jako słupa reklamowego, gdy wzywał swoje kluby GP do demonstracji w sprawie zainteresowania kandydata sprawą smoleńską, ale tez chyba nawet zrezygnowal, bo ani słychu, ani widu o tym patriotycznym występie. Chyba wydawca GPC nie liczy, że wpłynie na trzymającego się ziemi polityka paroma swoimi zwykłymi zawołaniami o zamachu i transparentami ? Takie akcje robi się przecież tylko na użytek wewnętrzny polskiej polityki lub w celach reklamowych dla swojego rynku czytelniczego, czy też po to tylko, aby zmobilizować znowu "swoich" i zapomnieć póżniej o wszystkim. Tak jak Pis, Kaczyński, aparat partyjny, blogerzy i zwolennicy zapomnieli już o swojej piarowskiej akcji zwanej "memorandum dla Obamy".
I cóż dla Pisu znaczy teraz Ameryka i jej polityka ? Tylko tyle, ile może pokazać dobrej miny do złej gry. Dla Ameryki Pis nie ma teraz żadnego realnego znaczenia, a dla Kaczyńskiego Stany mogą służyć tylko jako słup ogloszeniowy na użytek partyjny, jako pretekst do snucia jakichś wymyślonych opowieści swoim zwolennikom w stylu pogadanek Fotygi z Macierewiczem po ich amerykańskich wojażach, jako element mitu przydającego Kaczyńskiemu jakąś polityczną niby wagę. Dlatego skoro nie było szans, by tym razem to tak pociągnąć - rozsądniej jest teraz milczeć, a z drugiej strony - pokora to dobra rzecz, bo zawsze rodzi nadzieję na lepszą przyszłość, nawet dla Pisu.