Wynik wyborów jest otwarty i minimalną przewagą tak samo może wygrać i PO i Pis. Zwyciestwo partii Kaczyńskiego przynieść może nie tylko wzmożenie wyborczego populizmu, czy zużycie sie Platformy władzą, ale i manewr marketingowy,jakim jest zamiana Macierewicza i Smoleńska na sweterek ocieplający wizerunek prezesa, manewr w jakiejś formie wykonywany zresztą przed każdymi wyborami. Oraz dobra pogoda w czasie wyborów.
Macierewicz zajał teraz miejsce sweterka w szafie nie pokazując się publicznie, ale postawione przez prezesa zadanie wykonał – w tych wyborach liczy się frekwencja, więc utwardzony elektorat pogna obowiązkowo na wybory rozliczyć winnych zamachu albo choćby dać szanse Prawdzie. Ważne by wiceprezes sobą nie straszył teraz tych niezdecydowanych dla których jest zwykłym, pospolitym wariatem, bo tacy ciągle jeszcze mogą zagłosować na Pis głosujac przeciwko Platformie. Dlatego opłaca się chować go do szafy. Ponadto cieżko pracujący, zasadniczo pracujący jak pokazuja badania także na statystycznego wyborcę Pisu , ale generalnie syty, zamożniejszy, wiec i wypoczywający stały elektorat PO może nie zdążyć ze słonecznej majówki i grilla do urn. Nie widać by Platforma go szczególnie mobilizowała, a przy bardzo niskiej frekwencji może wygrać Pis.
Te wybory, choć nie mają znaczenia dla zdobycia władzy, mają wielkie znaczenie psychologiczne, bo wyznaczają trend na następne po długie przerwie wyborczej, szczególnie gdy wygra je Pis. Bo elektorat tej partii przyzwyczajony jest do swojego statusu wiecznie przegrywajacych z winy mediów, serwerow, spisków, układów i do statusu losera u Kaczyńskiego, swojego lidera, przegrywającego przecież nigdy nie ze swej winy, dlatego wygrywającego zawsze moralnie. Minimalna wygrana Platformy wiec niczego nie zmieni. Zaś taka sama wygrana Pisu zmieni wszystko.
Zwycięstwo Tuska będzie rutyną dla wszystkich po tej stronie, ot pociągnie za soba trochę zwykłych szyderstw z funduszu emerytalnego Kaczyńskiego, zaś przegrana wywoła zaniepokojenie. Ale zwycięstwo Kaczyńskiego dla elektoratu Pisu, dla dziennikarzy niepokornych i tej części opinii będzie prawdziwym wstrząsem i radosnym wzmożeniem przeogromnym. Ponieważ lider potwierdzi swoje przywództwo nie jak zwykle wyrzucając zdrajców po przegranej, ale patrzcie… normalnie, jako zwyciezca. Okaże się ze sprawy jednak idą dobrze na kursie i na scieżce. Dziennikarze niepokorni wezbrani nadzieją, ze stawiaja jednak na dobrego konia w wyścigu po etaty i apanaże władzy niefortunnie zajęte przez Platfusów- a nie na losera, obwieszczą już ostateczne zwycięstwo prezesa ryczałtem . Zachwyceni, ze opłacało się nie tylko zarabiać finansowo na konfabulacjach i bzdetach Macierewicza, ale i warto było formować polityczną sekte, która gdy trzeba pognała do urn podczas grillowania przez elektorat PO. A marketingowcy tym razem zadumają sie może i z uznaniem nad geniuszem prezesa, czyli nad fenomenem wyborczego konia smoleńskiego wyprowadzanego i chowanego do stajni. Nad tym, że opłacało się zarówno we właściwym momencie krzyczeć Antoni ! Antoni!- jak i zamieniać go razem z Prawdą na sweterek gdy trzeba.
